Bombik otrzymał ostatnio wielki prezent z postaci wolnego czasu na zwolnieniu lekarskim. Gdy tylko katar i gorączka ustapiły i pozwoliły normalnie funkcjonować wziął się za kino i ksiązki. W połączeniu z ciepłym kakako to jeden z moich ulubionych zestawów.
Wczoraj obudziłem się w środku nocy i postanowiłem obejrzeć Alalbamę.
Film pochodzi z 1984 roku a do zdobycia nagrania zachęciła mnie nie tyle ciekawa fabuła co elektropopowa ścieżka dzwiękowa w wykonaniu Urszuli, które jest integralną częścią filmu. Jak się okazało to nie muzyka przykuła moją uwagę do ekranu i jeszcze dziś po moim streszczeniu Alabamę obejrzy moja siostra.
Historia zaczyna się niewinnie, bardzo naiwnie - przy pierwszych kilku scenach rozważałem obejrzenie czegoś innego. Bożenka - bohaterka filmu poznaje Piotrka na wakacjach. Oboje są piękni, młodzi, kochają się na plaży a w tle plumkają analogowe syntezatory. Potem wyznania prawdziwej miłości w dyskotece, wreszcie łóżko Bożenki, łóżko Piotrka... prawdziwa sielanka (w szczególności pudle mają taki obraz miłości, który w wielu przypadkach pozostaje na całe życie i z czasem rodzi prawdziwe frustracje, gdy te idealne uczucia nie wytrzymują próby czterech miesięcy).
Pojawia się pierwszy problem bo Bożenka ma tylko pokój i to dzielony z siostrą a Piotruś u siebie nie może. Nakłania więc Bożenkę do wynajęcia mieszkania, oczywiście w jej interesie. Bożenka chodzi, szuka i nic bo skromne zarobki nie pozwalają nawet na wynajęcie pokoju. W tajemnicy przed rodzicami podejmuje pieniądze z książeczki mieszkaniowej i zaopatrzona w prawdziwą kasę powtarza oglądanie mieszkań z Piotrusiem przy boku. Tym razem także nic nie znajduje a dodatkowo gdy po powrocie zagląda do torebki okazuje się, że i pieniądze zniknęły.
Mama Bożenki znalazła zrealizowaną książeczkę i urządza jej awanturę, Bożenka wkurza się wybiega z domu i spada ze schodów i poobijana idzie do narzeczonego. Piotruś namawia ją żeby poszła na policję, udokumentowała obrażenia i wytoczyła rodzicom sprawę o pobicie i alimenty na co Bożenka mimo pewnych oporów przystaję.
Tymczasowo zamieszkuje u przyjaciółki Piotrusia dilerki, która mimo zajęcia jest chyba najbardziej pozytywną postacią w filmie. Daje Bożence nowe ubrania i przekazuje swoje mądrości życiowe oraz własne zdanie na temat facetów a w szczególności Piotrusia. Bożenka słucha jednym uchem ale wciąż powtarza, że Piotruś jest jej pierwszą i największą miłością. Żeby było śmieszniej narkokoleżnka umawia się z chłopakami na seks bez zobowiązań a jednym ze stałych bywalców jest właśnie Piotruś. Któregoś dnia przychodzi niezapowiedziany i nieoczekiwanie trafia na Bożenkę w łazience. Ukrywa zmieszanie a nasza bohaterka z promiennym uśmiechcem wita go:"Piotruś, skąd wiedziałeś, że tu jestem!".
Dalej jest coraz lepiej...
Film mocny. Dalsze przygody Bożenki zaczynają przypominać jakąs czarną komedię ale właśnie taki obrót spraw pozwala po obejrzeniu poptrzeć trochę na siebie, trochę odetchnąć z ulgą wiedząc, że to tylko film a przede wszystkim zobaczyć na ekranie jak kończy się naiwność w sprawach sercowych.
Ścieżka dzwiękowa z filmu (może i trochę wzorowana na dokonaniach Kim Wilde z płyty Select z 1982r.) weszła na późniejszy longplay Urszuli "Malinowy Król" a sam głowny motyw instrumentalny z filmu zdobył spora popularność i do dziś pojawia się na płytach typu "The Best" jako "Temat Bożeny" (od imienia naszej bohaterki).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz