niedziela, 10 października 2010

Working Girl

Wczoraj po raz nie wiem już któr oglądałem "Working Girl" z 1988r. Nie wiem co mnie tak przyciąga w tym obrazie. Po pierwsze w bohaterce widzę trochę siebie. Tess ma 30 lat, pracuje jako sekretarka dla wielkiej korporacji. Jest trochę roztargniona ale bardzo inteligentna. Niestety nikt w firmie nie traktuje jej poważnie i mimo bardzo dużej wiedzy nie ma szans na awans. Podczas urlopu w Alpach jej szefowa łamie nogę i Tess uzyskuje dostęp do jej gabinetu. Przypadkowo odkrywa, że jeden z jej pomysłów wcześniej skrytykowany jako niedorzeczny ma zostać zrealizowany przez przełożoną. Postanawia wykorzystać jej nieobceność i wcielić się w jej rolę.
Film bardzo pozytywny, często śmieszny choć nie jest to moje ulubione, absurdalne poczucie humoru. Akcja rozgrywa się w końcówce lat 80. gdy design dekady był najbardziej charakterystyczny i niektóre elementy stawały się wręcz groteskowe.



Wielkie fryzury bohaterek, ciuchy oversize są tu serio OVERSIZE tak, że można się w nich utopić, białe adidasy do eleganckiego płaszcza, poduszki na ramionach tak duże, że gdy Tess idzie ulicą ze swoim narzeczonym wygląda jakby była dwa razy szersza w barach ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz