niedziela, 12 września 2010
Klucze do pokoju 111
Bombik powoli ale wytrwale szykuje się do opuszczenia rodzinnego gniazda. Po 26 latach w jednym pokoju nie jest wcale tak łatwo. Dziś postanowiłem przerzucić wszystkie drobiazgi jakie posiadam. Z racji niewielkiego metrażu naszego mieszkania w moim pokoju zamieszka mama więc muszę zabrać ze sobą wszystko.
W tym grzebaniu w pudłach natrafiłem na graty godne babcinego strychu. Trzy magnetofony z lat 80, jakieś stare zdjęcia, zeszyty... Dyplom zakochanego harcerza! Tak, Bombik i taką sprawność posiada i to od 1995 roku! By ją zdobyć musiał w Walentynki 95 na obozie wyrwać,pocałować i zatańczyć z wybranką serca :D. No ale jak przyjdzie stanąć przed ołtarzem będę w stanie okazać odpowiednie referencje! Znalazł się nawet klucz do pokoju 111 krakowskiego hotelu... To bardzo przydatna i praktyuczna rzecz! :D
Odkurzyłem stare płyty i segregowałem graty w rytmach RNB z początku poprzedniej dekady.
poniedziałek, 6 września 2010
Telefony w życiu Bombika
Bardzo długo nie lubiłem tego wynalazku. Do dziś pamiętam jak w podstawówce miałem zadzownić do kolezanki, w której się platonicznie podkochiwałem (niech ktoś powie, że homoseksualizm jest wrodzony) i wszystko mi się tak poplątało, że musiałem zapisać sobie na kartce.
Sprawa zmieniła się kilka lat temu gdy zacząłem pracę na infolinii. Zetknięcie z dziesiątkami, tysiącami telefonów, nabieranie wprawy w rozmowie, z czasem wyczuwanie ludzi po samym tonie i barwie głosu. W głosie słychać czyiś śmiech ale też kłąmstwo, słaby charakter. Nie przesadzę jeśli przyznam, że kilka rozmów telefonicznych wystarczy mi by poznać do pewnego stopnia wnętrze mojego rozmówcy.
To na telefoie oparła i opiera się jedna z najbogatszych relacji w moim życiu. Dzięki niemu mogę żyć prawie obok drugiego człowieka i nie czuć się w tym ani trochę gorszy niż ludzie, których widuje.
Z telefonem wiąże się też jedna z moich ulubionych piosenek i nie chodzi o Lady Gagę...
Sprawa zmieniła się kilka lat temu gdy zacząłem pracę na infolinii. Zetknięcie z dziesiątkami, tysiącami telefonów, nabieranie wprawy w rozmowie, z czasem wyczuwanie ludzi po samym tonie i barwie głosu. W głosie słychać czyiś śmiech ale też kłąmstwo, słaby charakter. Nie przesadzę jeśli przyznam, że kilka rozmów telefonicznych wystarczy mi by poznać do pewnego stopnia wnętrze mojego rozmówcy.
To na telefoie oparła i opiera się jedna z najbogatszych relacji w moim życiu. Dzięki niemu mogę żyć prawie obok drugiego człowieka i nie czuć się w tym ani trochę gorszy niż ludzie, których widuje.
Z telefonem wiąże się też jedna z moich ulubionych piosenek i nie chodzi o Lady Gagę...
Subskrybuj:
Posty (Atom)